24-7spyz - fakty
hmdw | 24-7 Spyz | fishbone | komiksy [PL] | ciekawostki | download | księga gości | FAQ | linki | kontakt


strona główna | 24-7 Spyz






teksty różne

1.

FISHBONE obok BAD BRAINS, LIVING COLOUR, 24 - 7 SPYZ, NAKED TRUTH należą do prekursorów nurtu, jak ja to nazywam BLACK HARD VIBES. Producentem ich ostatniej płyty jest Peter Date współpracujący m. in. z SOUNDGARDEN, toteż nie brak w ich twórczości bardzo ostrego czadu spod znaku hardcore, trash, lecz nie samym czadem człowiek żyje. Chłopaki z FISHBONE doskonale umieją łączyć ska, funk, soul, elementy jazz'u ze stylami wyżej wymienionymi. W wyniku małego zainteresowania tą kapelą, bardzo trudno zdobyć w sklepach muzycznych ich nagrania. Swoją edukację rozpocząłem od ostatniej ich płyty "Give A Monkey A Brain And He'll Swear He's The Centre Of The Universe" (chyba najdłuższy tytuł płyty jaki widziałem !?), po której dostałem świra na ich punkcie. Następnie udało mi się kupić wcześniejszą ich płytę wydaną w 1991 r. "The Reality of My Surroundings", która muzycznie odzwierciedla klimat ich koncertów. Rok później firma Sony wydała film o działalności grupy pod tym samym tytułem co płyta. Film ukazuje 7 lat wspólnej ich działalności (zespół obchodzi obecnie 10 lat pracy !). Po tych trzech płytach doszedłem do wniosku, ze każda z nich na swój sposób wyróżnia się i różni od pozostałych. Powróćmy do wczesnych lat... Większość członków FISHBONE dorastała i chodziła do szkół w wyniszczonej przemysłem South Central w Los Angeles, aż do czasu kiedy w ramach zacierania różnic klasowych itp. zaczęto wozić ich do szkół na przedmieściach głównie do San Fernando Valley. Oczywiście równość między uczniami wywodzącymi się z różnych środowisk, ras wyglądała dobrze tylko na papierku. W rzeczywistości nikt nie interesował się skutkami jakie wywrze to na dzieciaku rzuconym w nowym, obcym i wrogim środowisku, albo co się z nim stanie kiedy spóźni się na szkolny autobus i będzie musiał dotrzeć publicznym transportem do szkoły, spóźniając się kilka godzin, tylko po to by wysłuchać okropnych uwag i narzekań rasistowskich nauczycieli. To doświadczenie spowodowało, że w 1985 r. grupa FISHBONE wydała debiutancką EP "Party at Ground Zero" , która stała się hitem w alternatywnych rozgłośniach w college'ach. Później nadszedł czas na album "In Your Face" , następnie "Truth and Soul". Nadszedł czas na "The Reality of My Surroundings", o której gitarzysta Kendall Ray Jones powiedział: To co próbujemy osiągnąć tą płytą to głównie OKREśLIć rzeczywistość jaka ona jest dla siedmiu młodych czarnych facetów, którzy żyją w środku społeczeństwa L.A. i świata. Podczas pisania piosenek zdarzyło się wiele spraw, więc wiedzieliśmy, że są rzeczy na temat, których musimy się wypowiedzieć ... - dodaje Phillip "FISH" Fisher perkusista. W swoich tekstach poruszają problemy ignorancji, niewiedzę i ślepe akceptowanie wojen, tych z przeszłości jak i tych teraźniejszych. Fish: Uważam, ze było to głupie posyłać ludzi by umierali, choć z pewnością wielu się nie zgodzi ze mną, że była to wojna egoistów... Jeśli istnieje jakaś wspólna cecha albumu, być może jest to poszukiwanie możliwości wyboru alternatyw, które wydają się nie egzystować. Muzycy FISHBONE nadal kładą nacisk na złe warunki w gettach, które nie pozwalają spokojnie egzystować ludziom. Rodzi się w nich wiele ignorancji, od braku systemu edukacji po narkotyki i broń. Zadają nam pytanie: O wszystkim tym już słyszeliśmy wcześniej, ale kto wreszcie coś z tym zrobi, kto podejmie się tego ? Kultura zachodu tak wiele zapożyczyła od innych kultur, po to, by uważać się za najlepszą. Oprócz smutnej tematyki społecznej w wielu utworach są również kawałki radosne, wybuchające pozytywną energią. Często porównuje się ich muzykę do tego co robił Sly Stone. Fish: To porównanie uważam za komplement! Nie było to naszą intencją, zaczęliśmy to jako coś zupełnie innego. zaczęliśmy grać kawałek by zobaczyć co będzie dalej. Zrozum, że mamy siłę by tworzyć zmienny puls, dla kogoś kto mówi, że nie masz takiej siły, znaczy to, że nie masz życia. Namawiają wszystkich do "catharsis", cudownego oczyszczenia i ruszenia dupą do stworzenia czegoś wspólnie. Sprawi to, że przestaniemy traktować świat, to co się w nim dzieje, za plagę robactwa. Potrzeba jednak w Tobie, w innych ludziach spojrzenia w swoje wnętrza i usłyszenia krzyku, który każe nam zmienić tę postać rzeczy. Jones: Ludzie nie szukają prawdy, a prawda cię wyzwoli. Jest wiele prawd w świecie, chcemy oświecić ludzi by nie byli tacy apatyczni. Nie tylko trudna rzeczywistość inspiruje zespół, ale również obecne i przyszłe wizje zawarte w filmach, książkach, komiksach czy też grafikach. Fish: Wiele książek wywarło na mnie wpływ np: autobiografia Malcolm'a X, Clive Barker'a Why Caged Birds Sing. Jak ludzie reagują na pomieszanie muzycznych stylów i na wasze teksty ? Fish: Otóż to nie jest jakaś przyjemna muzyczka, to coś poważnego. Na tej płycie zawarliśmy więcej rzeczy, o których chcemy powiedzieć. Nie jest to dla nas coś nowego, to część zwykłego codziennego życia, nie tylko dla ludzi w Ameryce, ale i na całym świecie. Jones: Podróżowaliśmy po świecie, spotykaliśmy ludzi, którzy byli w tej samej sytuacji, bez względu na strukturę ich rządów, czy też różnice rasowe. Wszyscy mamy podobne pytania w życiu. Powodem dla, którego robimy muzykę, to po pierwsze kochamy grać i wkładamy w to całą swoją osobowość. Później również polityka staje się istotna. Od razu narzuca nam się tu idea, dla której istnieje FISHBONE , mam tu na myśli Word and Sound - Słowo i Brzmienie. Dobór tekstu do odpowiedniego stylu muzycznego może wyrazić tak wiele. Bardzo ważne jest również dla zespołu trafienie w serca i umysły swoich słuchaczy. Patrząc na sceniczne poczynania muzyków (a jest ich aż siedmiu), dodając do tego przekaz energii, jaki ze sobą niosą, wyrywa publiczność do transu. Niejako ich znakiem firmowym jest ryba, a raczej jej głowa i ości, która towarzyszy wielu ich koncertom. Doskonały kontakt z publiką, wspólna zabawa to atuty ich koncertów. W zespole, oprócz Phillip'a Fisher'a - perkusisty, Kendall'a Ray Jones'a - gitarzysty, jest jeszcze drugi gitarzysta John Bigham, Christopher Gordon Dowd - trębacz i klawiszowiec, John Norwood Fisher - basista, Angelo Christopher Moore - saksofonista i wo-kalista, Walter Adam Kibby II - trębacz.
Jarek `Banan` Szwejczewski
2.

FISHBONE "THE REALITY OF MY SURROUNDING" -
- SONY MUSIC 1991


Już od pierwszych dźwięków chłopcy nie pozwalają usiedzieć na miejscu słuchaczom - zaczynają z niezłym kopem "Fight the Youth". Czadowo - funky'owe kombinacje podnoszą nasze ciśnienie. "Gdybym wierzył we wszystko o czym mówią w TV, myślę że... nie miałbym więcej pytań do nikogo ..." tak rozpoczyna się seria koncertowych kawałków "If I Were A... I' D", których o tym tytule jest aż 4 na tej płytce. "So Many Millions" to atak przede wszystkim na narkotykowych dealerów, politykę i edukację, a wszystko to oprawione rozbudowanymi dęciakami, solówką gitary, chóralnymi wokalami. Bardzo dziwny jest "Asswhippin", trochę sadystyczny, przez kilkanaście sekund słyszymy pojękiwania, a raczej ataki zadowolenia, człowieka rżniętego batem ! Bardzo wesoły w rytmach ska "Housework" pozwala rozluźnić nasze umysły. Po tej porcji znów kilkanaście sekund dziwactwa w postaci marsza żałobnego, by znów powrócić do ostrych gitar, klangujacego basu i pełnych uderzeń w werble - "Behavior Control Technician". "Pressure" to energiczny core ze ska w roli głównej, niczym zapierdalanie autostradą szybką bryką. Całkiem luzacko wskakujemy w "Pray To the Junkiemaker" - wystrzał ska'towskich pulsów lekko miejscami jazz'ikami, ale to jeszcze nie koniec, bo już słychać bardzo znany "Everyday Sunshine", z którym to właśnie FISHBONE porównuje się z twórczością SLY STONE'a. Tu kłania się soul'owy wokal z przyjemną muzyczką i ... "Słońce zawsze będzie świecić !" . Całkowicie wolni w swoich zachowaniach na parkiecie, czujemy się przy "Naz - Tee May'en". Eksplozja funky ! Za wokalem niczym echo bracia powtarzają... "Jestem nieprzyjemny facet i mam paskudny plan ! ...". "Babyhead" - porcja ciemnej melancholii z czadową gitarą i dwoma rożnymi partiami wokalnymi. W "Those Days Are Gone" bardzo podobny klimat a' la Living Colour, rock'owa gitara, tudzież spokojny wokal, różne odgłosy z klawiszów. Album kończy melancholijny, ale z ostrym kopem "Sunless Saturday", który jest jakby ciemną stroną "Everyday Sunhine". Spojrzenie wokół powoduje, ze zastajesz świat w ruinie, ale nie wszystko stracone. Ten kawałek to jakby modlitwa, wzywanie lepszych czasów.
Jarek `Banan` Szwejczewski
3.

FISHBONE "GIVE A MONKEY A BRAIN AND HE'LL SWEAR HE'S THE CENTRE OF THE UNIVERSE" -
- SONY MUSIC 1994


Pierwsze takty wskazują, że ciężkie klimaty będą się pojawiać częściej na tej płycie. Wyczuwalne są różnice w soczystej barwie gitar, nasileniem ostrych trash'owo - core'owych utworów ( "Swim", "Servitude", "End The Reign" ). Szczególnie prawdziwe szaleństwo ogarnia przy, wypełniającego energia nasze wnętrza, kawałku "Servitude", będącego niejako hitem Lollapalozy 94' . Balladowo rozpoczynający się "Black Flowers", rozwiewają po chwili nasze sny i marzenia, ostre uderzenia perkusji, riffy gitar i mocny wokal. Sprawia to, ze często wracamy do tego utworu. Po tej porcji energii wchodzimy w klimaty funky, w "Properties Of Propaganda". Tu obok gitary, basu na główny plan wchodzi sekcja dęta. W następnym utworze daje czadu trash'owa gitara i krzykliwe chórki, a mowa tu o "The Warmth Of Your Breath". Całkiem spokojnie w starych fascynacjach soul kawałkiem "Lemon Maringue" idziemy na plażę. Przez 6 minut czujemy klimat karaibskich palm i luz. Zakładamy marynary, krawaciki, okularki przeciwsłoneczne, spodnie w kratę i kapelusik na głowę a następnie robimy skok do jednego z londyńskich klubów, gdzie nadaje FISHBONE w rytmach ska ("Unyielding Conditioning", "They All Have Abendoned Their Hopes"). Wracamy do konwencji spokojnego początku utworu, by z prędkością światła na gryfie ostrej gitary, już skakać ze sceny ("End Of Reign"). Już w następnym kawałku nie wiemy, co robić z nogami taka prędkość dźwięków ! W środku utworu klimat zmienia się nieco na melancholię, improwizacje wszystkich instrumentów. Chłopcy jednak pomyśleli o słuchaczach, cobyśmy nie nabawili się zakwasów w nogach i rozluźniają nas utworkiem "No Fear", gdzie na pierwszy plan wysuwają się klawisze i niczym czarodziej wokal. Całą ceremonię zamyka skaczący bas, a raczej kciuk po jego strunach, coś w stylu funky z chóralnymi wokalami ("Nutt Megalomaniac").
Jarek `Banan` Szwejczewski
4.

Przy okazji recenzji płyt 24/7 Spyz, niemal zawsze padają porównania do BAD BRAINS, FISHBONE czy LIVING COLOUR. Myślę, że zespół w pełni zasłużył na miejsce pośród tak doborowego "czarnego" towarzystwa, które znacznie rozszerzyło pojęcie rockowego czadu.

Początki działalności zespołu wspomina basista RICK SKATORE:

"Ja i gitarzysta Jimi Hazel znaliśmy się z różnych drobnych występów w sesjach nagraniowych dla mało znaczących zespołów. W tym czasie Peter zajęty był swoimi sprawami i zespołem, a kapela Jimi'ego w końcu rozpadła się. Połowa sekcji dęciaków zespołu Peter'a znała się z połową sekcji rytmicznej zespołu Jimi'ego i kiedy się poznali postanowili zrealizować wspólny projekt, Peter wziął swojego perkusistę (Anthony Jackson), a Jimi zabrał mnie. I zamiast powiedzieć <>, Peter miał swój materiał, Jimi swój, i ja miałem swój. I to było to. Każdy zagrał swoją rzecz, a pozostali uważnie słuchali. I doszliśmy do wniosku, że każdemu z nas podoba się to, co grają pozostali członkowie zespołu. Mówiliśmy: << O.K. chciałbym połączyć ten rodzaj muzyki z twoim stylem, i z twoim, i z twoim>>. I wtedy odkryliśmy, że muzycznie mamy wiele wspólnego. Wszyscy wychowaliśmy się na takich kapelach jak: FUNKADELIC, MANDRILL, SLY AND THE FAMILY STONE, SLAVE, CHI-LITES, DELFONICS, stary rhythm & blues, soul i rock. Jimi słuchał HENDRIX'a, JEFFERSON AIRPLANE, THE ASSOCITION etc. Więc postanowiliśmy pozbierać poszczególne kawałki naszej ulubionej muzyki i stworzyć z tego całość. Wtedy też zaczęliśmy myśleć nad nazwą. Jimi chciał nazwy 24/7, Peter myślał o SPYZ (Szpiedzy) ponieważ zawsze lubował się w latach 60-tych, wiecie- tanie i proste gitary. Więc połączyliśmy te dwie nazwy i powstało 24/7 SPYZ.". Na pytanie, co sprawiło, że 24/7 SPYZ oprócz kawałków funk, reggae, soul zaczęli grać również najczystrzej wody czad, Rick odpowiada: " To stało się później, kiedy zaczęliśmy koncertować. Na początku byliśmy czymś w rodzaju surf-rock-ska band; kiedy zaczęliśmy w 'CBGB' na początku wyglądało to tak, że były tam krzesła, stoliki, publika siedziała, oglądała zespół, oklaskiwała. Podczas jednego z takich koncertów ( z MURPHY'S LAW) powiedzieliśmy: <>. Kiedy zagraliśmy nasz pierwszy thrash'owy kawałek (Pillage), publika po prostu oszalała i prosili nas o więcej takich kawałków". Często zespół próbuje się wiązać z LIVING COLOUR. Rick: "To zapewne dlatego, że byliśmy zamieszani w ten sam projekt. Chodzi o BLACK ROCK COALITION". Na pytanie, czy nie denerwuje ich to, że większość koncertów grają dla białej publiczności, Rick odpowiada: "Nie, nie denerwuje mnie to, ponieważ muzyka powinna łączyć ludzi, a nie dzielić. Widzę coraz więcej czarnych dzieciaków przychodzących na koncerty. Ale widzę też, że niektórzy próbują załapać się na tę modę z czarnym rockiem. Sądzę, że tu nie chodzi o to, żeby być na fali we właściwym czasie, to musi wyjść prosto z serca.".
Jarek `Banan` Szwejczewski